Dawno już ich nie jadłam, więc jak zobaczyłam, kupiłam, żeby przypomnieć sobie ten smak. Ta japońska gruszka, jak się
nashi często nazywa, jak dla mnie jest czymś pomiędzy jabłkiem a gruszką. Lubicie? :)
W pudełku więc kawałki
nashi się także znalazły. Główne danie to jednak makaron z zielonym pesto, rukolą i serkiem mascarpone. Mniam!
A obok
nashi trochę słodkich owocowych żelków. Tak na powitanie wiosny. Z radości. :)
Śliczne te małe gwiazdki:) I nie jadłam nigdy nashi, albo jadłam ale o tym nie wiem;p Ale skoro pomiędzy gruszką a jabłkiem to musi być dobre:)
OdpowiedzUsuńDzieki! :) Wolę inne owoce, ale nashi nie jest zła. :)
Usuń