Kolejne Bento Sushi Warsztaty za nami! Tym razem w klimatycznych wnętrzach
Matsumi Pracowni Języka Japońskiego spotkaliśmy się w przemiłym gronie. Było dużo śmiechu, pyszności i kulinarnych ciekawostek. Spotkanie zaczęliśmy od... chińskich ciasteczek z wróżbą. Bo mało kto wie, że tak naprawdę ich rodowód jest japoński. Ciasteczka te przeszły długą drogę od Kraju Kwitnącej Wiśni, poprzez Stany Zjednoczone i Hong Kong, aby dzisiaj nieodłącznie kojarzyć nam się z Chinami, a w szczególności z chińskimi knajpkami.
Po wróżbach, które mam nadzieję okazały się być tylko pozytywne, zabraliśmy się do pracy. W naszym menu tym razem znalazły się nigiri sushi z krewetką, temari sushi z wędzonym łososiem oraz futomaki - z surimi i takuanem (marynowaną rzepą) oraz z wędzonym łososiem i serkiem Philadelphia. Zaczęliśmy z grubej rury, czyli od futomaki z paluszkami krabowymi, aby zabić pierwszy głód. :)
Praca poszła tak sprawnie, że ani się nie obejrzałam, a zaczęło się freestylowanie i powstawały nigiri z surimi czy hosomaki (jednoskładnikowe rolki). Na każdych warsztatach wychodzimy poza schemat menu - bardzo lubię te momenty, kiedy uczestnicy uświadamiają sobie, ze mogą a sushi nie jest tak skomplikowane, jak im się zawsze wydawało.
Nie obyło się bez pudełek. W czasie rolowania i ugniatania ryżu powstawały smakowite bento boxy. Mam nadzieje, że udało mi się zaszczepić zainteresowanie tym aspektem japońskiej kultury kulinarnej. Zasady bento są mi bliskie i staram się o nich nie zapominać. Szczególnie o koncepcie mottainai (もったいない), czyli mówiąc skrótowo nie marnowania niczego.
Kiedy już okiełznaliśmy sushi a brzuchy się zapełniły, mogliśmy skupić się na matcha. Każdy uczestnik warsztatów miał możliwość użycia specjalnych utensyliów, aby własnoręcznie przygotować tę herbatę. W ruch poszły pędzle (chasen) i bambusowe łyżeczki (chashaku) oraz czerpak do wody (hishaku).
Dzięki Matsumi mogliśmy spróbować tradycyjnych słodyczy, których używa się podczas ceremonii herbacianych. Pudrowe cukierki o różnorakich kształtach i kolorach precyzyjnie wykonane w postaci np. kwiatu wiśni czy ofiarnych ciastek. Jako niespodziankę zaserwowałam matcha muffinki z domowym jagodowym dżemem, aby pokazać drugą stronę matcha - tę bardziej kulinarną.
Nie raz już wspominałam, że przygotowanie matcha wymaga nieco krzepy, precyzji i sposobu. Trzeba mieszać tak, aby powstała piana, a gotowa matcha była lekka i puszysta. Przygotowaliśmy dwa rodzaje matcha - jedna pochodzi z organicznej farmy, druga to matcha instant produkowana tak, aby nie powstawały w niej grudki. Obie przywiozłam z Wazuki i warsztaty były świetną okazją, aby się nimi podzielić.
Musze przyznać, że grupa spisała się celująco. Warsztaty były bardzo dynamiczne i mam nadzieję, że uzyskana wiedza będzie przydatna. Ucieszyły mnie pozytywne słowa uczestników po warsztatach, a także mejle ze zdjęciami japońskich pyszności przez nich przygotowanych. Być może do zobaczenia, bo kolejne warsztaty już w lipcu!