poniedziałek, 30 kwietnia 2012

furoshiki.

Furoshiki (風呂敷) to tradycyjna japońska chusta do pakowania, przenoszenia i noszenia najróżniejszych rzeczy - od zakupów i książek do butelek sake. Historia chust furoshiki sięga okresu Nara (710-784), jednak na popularności zyskały w epoce Edo (1603-1868), kiedy także bento bardzo się rozpowszechniło. Na początku XX wieku, kiedy produkcja tekstylna mocno ruszyła do przodu, furoshiki często używano także do pakowania prezentów i drobnych upominków. Cieszyły się niesłabnąca popularnością, aż do czasów powojennych, kiedy pojawiły się wszelkiego rodzaju reklamówki. Mimo to furoshiki nadal są używane w Japonii. Nazwa wywodzi się od materiału, w który zwijano w łaźniach mokre ręczniki oraz ubrania: furo (風呂), czyli "kąpiel, łaźnia" i czasownik shiku (敷), czyli "rozkładać". Furoshiki może być wykonana z jedwabiu, bawełny, krepy i innych materiałów. Chusty mają różne wielkości, najbardziej rozpowszechnione są te o kształcie kwadratu o oku 45cm lub prostokąta o wymiarach 68cm na 72cm.

W Japonii całkiem popularne są torby i torebki wykonywane z furoshiki, do których dokupić można specjalne uchwyty, np. drewniane. Można je zrobić na przykład tak:


Nic więc dziwnego, że furoshiki używane są także do pakowania w nie pudełek bento. A po rozłożeniu służyć mogą jako serwetka/obrusik. :)

Jestem w posiadaniu jednej oryginalnej furoshiki. W zajączki. Przyznaję, nie używam jej zbyt często - preferuję torebki na bento pudełka, tzw. kinchaku, o których tez mam zamiar niedługo napisać. :)




A jak to się robi? Sposobów wiązania furoshiki jest wiele, ponoć nawet ponad tysiąc... Tutaj jeden z nich.



Są także, a jak!, furoshiki do pakowania pałeczek.



Podobnie jak bento boxy, furoshiki także są praktyczne i ekologiczne. Jednej chusty można używać na wiele sposobów i świetnie zastępują reklamówki i papierowe torby. A tutaj tutorial jak krok po kroku zrobić sobie furoshiki z pasującym paskiem do pudełka bento.

Polecam także polski blog o furoshiki - Furoshiki Club. Jest nawet kilka pomysłów na zapakowanie bento. Wkrótce także otwarcie sklepu online. No to idziemy na zakupy. :)

piątek, 27 kwietnia 2012

bento 14.


To była tylko kwestia czasu, żeby sushi pojawiło się w bento. :) Uwielbiam sushi, a czasami nawet myślę, że bardziej robić niż jeść. Sushi dość często się pojawia na stole, a mając suihanki jego przygotowanie nie jest aż tak czasochłonne. Poza tym ćwiczenie czyni mistrza i mogę rolować sushi niemal z zamkniętymi oczami już. :)


Tym razem padło na uramaki z marynowaną tykwą (kanpyō), serkiem typu philadelphia, łososiem i świeżym ogórkiem.



Udanej i smakowitej majówki!



czwartek, 26 kwietnia 2012

bento 13.


Oboje z L. uwielbiamy makarony, w każdej postaci, więc i soba nam nie straszna.


Tym razem pudełko nam się podzieliło kolorystycznie trochę. :) Góra słodka z biała czekoladą i nerkowcami. A na dole soba z sosem sojowym i pikantne ogóreczki.



Bardzo treściwe bento, które przypomniało mi, że soba powinna częściej pojawiać się na stole. Albo w pudełku. :)



poniedziałek, 23 kwietnia 2012

pudełko 3.

Już jakiś czas temu dotarło do mnie konkursowe pudełko. I muszę powiedzieć, że jest prześliczne - słodkie, z koronkowym wzorkiem, a czy praktyczne, to się niedługo okaże. :)




Pudełko wydaje się być mocno szczelne, więc będzie można spróbować przetransportować w nim jakąś zupkę lub, co jeszcze lepsze, zieloną herbatkę. Na piknik. Szczególnie urzeka mnie ta filiżanka w grochy. Jak to dobrze, że niedługo słoneczna majówka. :)


sobota, 21 kwietnia 2012

bento goes out. 1

Wiadomo, że z założenia bento gdzieś ze sobą zabieramy, a nie jemy w domu. Pomyślałam sobie, że może od czasu do czasu ciekawie by było uwiecznić bento w naturalnym środowisku, czyli tam gdzie jest spożywane - poza domem. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Projekt Bento goes out rozpoczęty. :)


I żebym nie była gołosłowna, to dziś pierwsze zdjęcia w plenerze. Miał być deszczowy spacer z bento pod pachą, bo jak twierdzi My Roses Are red, "If it’s raining, let’s eat out". Jak pomyśleli, tak zrobili. Tylko że plany "pokrzyżowało" słońce, które pojawiło się niespodziewanie. Na bento w deszczu przyjdzie więc jeszcze poczekać. :)


Tym razem zrobiłam da takie same pudełka - dla mnie i dla L. Chcieliśmy wypróbować najnowszy nabytek, czyli foremki do tartaletek. Poza tym wciąż rukola za nami chodzi. :) A do tego jeszcze L. wziął się wczoraj za wypiek ciasteczek, więc okazja na bento była.


Znaleźliśmy małą miejska łączkę, gdzie przysiedliśmy na popas. Bento zdecydowanie lepiej smakuje w plenerze. Sezon na pikniki i jedzenie na świeżym powietrzu uważam za otwarty. :)


piątek, 20 kwietnia 2012

bento 12.


To był dzień pod znakiem rukoli. Sałatka z rukolą, kanapki z rukolą, a stąd już niedaleko było do benta z rukolą. :)



Makaron świderki z sosem bolognese, do tego, oczywiscie, rukola i parmezan oraz dwa pomidorki do smaku. Bardzo aromatyczne i treściwe. A do podjadania świeże marcheweczki, kiwi w plasterkach i winogrono. Pycha! :)


Takie benta doładowywują mnie energią na cały dzień. Zastępują mi śniadanie i lunch, są lekkie, ale treściwe. I, co nie mniej ważne, smaczne. Nawet L. nic już nie podjada do pory obiadowej. :)

czwartek, 19 kwietnia 2012

Bento - prawdziwa historia. part 1.

W moim przypadku tak się jakoś złożyło, że najpierw była teoria i zainteresowanie tematem, a potem zajęcia praktyczne. :) Niby porządek, jak należy, ale nie wiem, czy wiele osób robiących bento wgryzało się w historię i szukało odpowiedzi na pytanie: jak to się wszystko zaczęło. :) Całkiem niedawno z powodu bento show 1 odświeżyłam sobie moją wiedzę teoretyczną na temat bento i postanowiłam się nią podzielić. Może akurat kogoś zainteresuje. :) Korzystałam z wielu źródeł, głównie internetowych (bibliografia będzie na końcu opowieści:)), gdyż w książkach poświęconych kuchni japońskiej w sumie informacji na temat bento nie ma zbyt wiele. Jest sporo publikacji angielskojęzycznych, ale ich dostępność (pod względem lokalizacji i ceny) pozostawia trochę do życzenia. :)

Gejsze jedzące bento.

Więc czym jest bento*? Niektórzy sądzą, że wszystko zaczęło się już w V wieku. Kiedy mężczyźni wychodzili na polowania, do pracy w polu lub generalnie, gdy oddalali się od swoich domostw, zabierali ze sobą prowiant, który uchodzi za prekursora dzisiejszych bento-bako (弁当箱), czyli pudełek z drugim śniadaniem/lunchem. Większość badaczy zwraca się jednak bardziej ku okresowi Kamakura (1185-1333), kiedy weszły w życie tzw. hoshi-ii (糒 lub 干し飯), czyli "suszone posiłki". Składały się z ugotowanego i suszonego ryżu noszonego w specjalnym pudełku/torebce, który przed spożyciem mieszany był z zimną lub gorąca wodą.

A skąd wywodzi się nazwa bento? Spotkałam się z dwoma wyjaśnieniami etymologii tego słowa. Określenie to może wywodzić się ze slangowego terminu używanego w czasach dynastii Song oznaczającego "wygodny", "wygoda" (便當; pinyin: biàndāng). Wraz z przyjęciem tego słowa do języka japońskiego zapisywano go jako wyjątek (ateji), a do zapisu używano następujących znaków kanji: 便道, 辨道 i 辨當. Z kolei powszechnie znany zapis terminu bento, czyli 弁当, jest zapisem w shinjintai ("nowa forma znaków" powstała po uproszczeniu niektórych kanji). Z kolei drugie wyjaśnienie przytacza osobę wybitnego wojskowego Odę Nobunagę, który w XVI wieku karmił swoich ludzi małymi wydzielonymi porcjami jedzenia. Słowa bento zaczęto używać na określenie tych prostych posiłków. c.d.n.

* Tak naprawdę w transkrypcji (Hepburna) powinno się zapisywać bento jako bentō (弁当) z przedłużeniem. Ogólnie jednak przyjęło się stosowanie określenia bento. Czasami występuje także grzecznościowy/honoryfikatywny termin o-bento, czyli "szanowne bento".

(Zdjęcie zapożyczone stąd.)

bento 11.


Jak wiosna w powietrzu, to muszą być brokuły. Chodziły za mną, chodziły i w końcu je dorwałam. :)


A co dokładnie mamy w bento? Wspomniane już brokuły, pomidorki i marynowaną cukinię made by mama L. :) Do tego małe smażone onigiri. Co prawda, nic w środku nie maja, bo są za małe, ale podsmażony ryż z sosem sojowym smakuje pysznie. A gdyby trzeba było doprawić, to w zieleni znajdziemy mały sosik sojowy. Z uszami. :)

wtorek, 17 kwietnia 2012

10 powodów, dla których warto robić bento


Po konkursie na 10 powodów, dla których warto robić bento ogłoszonym na stronie Bentomanii, powstała lista 'dziesięciu przykazań bentowicza'. :) Nieskromnie się pochwalę, że pierwsze 4 powody zostały ukute przez JaponięBliżej. :) Każdy powód jest dobry, aby robić bento, a tym samym jeść świadomie dobrze i ze smakiem. Polecam wykuć na pamięć i powtarzać, jak mantrę. ;)

How to Make Bento Lunch Box お弁当の作り方



O Cooking With Dog już kiedyś wzmiankowałam na JaponiiBliżej. Kiedy oglądam filmiki z tej serii wszystko wydaje się być takie łatwe-do-zrobienia. :) Nie mogło więc zabraknąć i filmowego instruktażu do bento. Enjoy!

bento 10.


Tym razem bento dla L. Żeby nie było, że robię benta tylko dla siebie. :)




Pudełko L. jest większe niż moje - trochę mu tego zazdroszczę, bo zawsze zmieszczę więcej owoców niż u mnie. :) Tym razem trochę banana, suszonych owoców oraz batonik musli z truskawką. A dół pudełka już bardziej konkretny - ciemny makaron z pastą warzywną, szczypiorek do smaku i serowe ludziki. Oczywiście także krople dwie sosu sojowego w pandzie. Smakowało. :)


niedziela, 15 kwietnia 2012

komu w drogę, temu... onigiri!

Onigiri jest bardzo popularną przekąską, często jest składnikiem bento. Będąc w Japonii niemal każdego dnia kupowaliśmy kilka i zabieraliśmy ze sobą na wędrówki po okolicy lub jazdę pociągiem. Czasami były dla nas niemałą niespodzianką, bo kanji pozostawały nie-do-rozszyfrowania. :) Onigiri sprzedawane w konbini wyglądają zwykle jakoś tak:


Otulone w wodorosty nori wyglądają smacznie i takie są. Jakiś czas zajęło nam uczenie się, jak to otworzyć tak, żeby było dobrze, żeby się wszystko nie porozwalało i można to było po ludzku zjeść. Dla niewtajemniczonych filmik instruktażowy (przy okazji pokazujący jak dostać się również do zapakowanego na wynos sushi):



Onigiri są sycące, takie kanapki ryżowe, łatwe w przygotowaniu. Nie wymagają wielu składników ani nakładów finansowych. :) Podstawa to ryż i coś do środka, nori na zewnątrz. Osobiście za sprasowanymi wodorostami nie przepadam, więc jedynie onigiri robione dla innych tak przyozdabiam.


Tym razem onigiri wypełnione łososiem i marynowaną tykwą, o której więcej już niedługo. :) Mnie zwykle wychodzą kulki a nie ładne trójkąty, do robienia których zaganiam L., dlatego pewnie w końcu kupie foremki do onigiri. Porażka, wiem, ale trzeba sobie życie umilać. :)

Japończycy nie byliby sobą, gdyby nie wymyślili pudełka na onigiri. Są takie, na onigiri różnej wielkości. Ja mam takowe, kupione za całe 105 jenów. :)


No to w drogę! :)