piątek, 8 czerwca 2012
big bento. 2
Muffinkowa wena mnie nie opuszcza. Tym razem narobiło mi się muffinek z matchą, którą uwielbiam (o czym pewnie już pisałam dziesiątki razy). A że w planach był długaśny spacer z psem, bo długie łikendy temu sprzyjają, przyszedł czas na kolejne big bento. Dla dwojga. :)
Poza muffinkami mamy onigiri z podsmażonego ryżu z sosem sojowym i rybną posypka oraz suszone jabłka. Muszę dopracować recepturę na takie onigiri, ponieważ ryż okazał się być nieco kapryśny...
Kolejny raz postanowiłam użyć niestandardowego pudełka na bento. Nie mam jeszcze mojego wymarzonego piknikowego bento boxa, ale, jak wiadomo, bento to idea - możliwa do zrealizowania w każdym pudełku, nie tylko takim made in Japan. Jak się okazuje nawet babcine pamiętające czasy chyba jeszcze PRL-u doskonale może się nadać. :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak sobie myślę, że muffiny z samej zielonej herbaty wyglądają lepiej niż te mieszane czekoladowo-zielone. Ja jutro robię znów wielką górę :) Tym razem planuję nowe eksperymenty.
OdpowiedzUsuńDla mnie na pewno lepiej smakują - nic nie zaburza aromatu, smaku, zieloności zawartych w matcha. To ja zamawiam jedną muffinkę z tej góry na jutrzejszy wieczór. :)
Usuń