piątek, 14 grudnia 2012

Furikake


Furikake (振り掛け) to najprościej rzecz ujmując posypka do ryżu.  Nazwa wywodzi się od japońskiego czasownika furikakeru (振りかける), czyli "posypywać". Rodzajów furikake jest sporo. Są warzywne, rybne, często zawierają sezam i wodorosty, czasami nori lub wasabi. Mają suchą postać i najczęściej są sprzedawane w torebkach. Furikake pojawia się u mnie dość często. Nie ukrywam, że bardzo szybko można w ten sposób coś zjeść - ryż z furikake i już jest obiad. Zazwyczaj furikake dodaje się właśnie do ryżu, np. do onigiri, ale ja używam tych posypek także do makaronu, warzyw. Właściwie nie ma żadnych ograniczeń.


Furikake z Hello Kitty w małych paczuszkach "na raz".

Historia furikake sięga początków XX wieku. W okresie Taisho Japończycy cierpieli na niedobór wapnia w diecie. Aby temu zaradzić, aptekarz Suekichi Yoshimaru wpadł na pomysł - postanowił wytwarzać produkt z kości ryb dennych i dodawać go do pożywienia. Ryby suszono, mielono i doprawiano, dodawano sezam i wodorsty, aby nieco złagodzić rybny smak - w ten sposób nawet osoby nie przepadające za rybami, mogły tego produktu używać. Tak powstało pierwsze furikake nazwane Gohan no Tomo, czyli "Przyjaciel ryżu", które sprzedawane jest w Japonii do dziś.

Gohan no Tomo firmy Futaba (zdjęcie stąd)

Jak do tej pory mam szczęście - nie musiałam kupować furikake w Polsce. Dlaczego szczęście? Bo ceny furikake są u nas zawrotne i zaczynają się od kilkunastu złotych za paczkę, a w Japonii są one dostępne w każdym "sklepie za 100 jenów", czyli kosztują nas zwykle 105 jenów (około pięciu złotych). Różnica jest.  Jak pokazuje ten przykład, można zrobić sobie furikake w domu - wymaga to jednak trochę pracy i czasu, ale nie jest to niemożliwe. :) Może kiedyś się odważę... :)

19 komentarzy:

  1. Właśnie, a ja mam pytanie odnośnie furikake - nim się posypuje ryż ot tak, czy trzeba to jakoś zalać gorącą wodą? [Bo raz posypałam ryż i wyszło zbyt mdłe, nie wiem, może po prostu za dużo sypnęłam^^].

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja posypuję ot tak. :) Czasami mieszam, a czasami nie - mnie zawsze smakuje, bo nawet japoński ryż jestem w stanie jeść bez niczego, tak mi pasuje jego smak. A moze jakas bardziej intensywna w smaku furikake by Ci bardziej podpasowała?

      Usuń
  2. hehe jak pojadę (kiedyś...) do Japonii to chyba z pustą torbą, i wszystko kupię tam na zapas... Od furitake, przez ubrania i oczywiście pocky<3
    W Japonii masz znajomych, czy masz szczęście tam bywać?=)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Furikake ofc. a nie furitake... Niewiem czemu, ale tak mi jakoś się wkręciło..=P

      Usuń
    2. Bywać to za duzo powiedziane, ale udało mi się już spędzić trochę czasu w Japonii - jak na razie były to trzy wyjazdy. Chciałabym się znowu wybrać za jakiś rok, dwa, ale zobaczymy, co z tych planów wyjdzie. :)

      Usuń
  3. kici kici ;)
    dlaczego to takie drogie u nas :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. :) Pewnie koszty transportu, jakieś cło, podatki etc.

      Usuń
  4. Ja niestety jestem skazany na kupowanie w Polsce i produkcję własną, ale specjalnie nie narzekam - dzięki własnym wyrobom te kupne zużywam dość wolno, więc cena tak nie boli. A zrobić można w zasadzie wszystko, i wychodzi dużo taniej (nawet, gdy używa się egzotycznych składników w stylu katsuobushi, albo chirimenjako). No i można zrobić coś, czego nie da się kupić, bo za szybko się psuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz bardziej kusi mnie, aby zrobić furikake samemu - według Twoich wskazówek. :)

      Usuń
  5. Ja nie mam szczęścia do furikake, za każdym razem jak chcę kupić, to słyszę "właśnie nam się skończyły" :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj. :( Zawsze, jak jestem we wrocławskim markecie EPI, to mają. Czasami też w Kuchniach Świata. Powodzenia! :)

      Usuń
    2. Ooo, zakupy się robi w EPI, burżujka ;-) W Kuchniach Świata w Magnolii jest jakieś zawsze, jak tam jestem.

      Usuń
    3. to właśnie Kuchnie Świata mają braki w zaopatrzeniu jak przychodzę:P Czas zajrzeć do EPI

      Usuń
    4. Kuchnie Świata tak samo burżujskie są. ;) W EPI raz na ruski rok coś kupię - zwykle na półce "egzotyczne smaki" właśnie. :)

      Usuń
  6. używałam furikake od Japonia Bliżej Bento i jestem zachwycona. Chętnie bym spróbowała innych smaków, ale ja nawet w PL nie widziałam, a skoro i tak są drogie to może i lepiej że ich nie widziałam. Wiesław mnie przekonuje do zrobienia samodzielnie furikake, ale to trochę poczeka.

    Przy okazji, dzięki za historię, nigdy o tym nie czytałam.
    Pozdrawiam
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hihi, od Ciebie dostałam, jest niedziela rano i jakoś zaćmienie mnie opanowało :)))

      Usuń
    2. No właśnie zdziwił mnie ten oficjalny ton. ;) Też mnie kusi to domowe furikake - może po Nowym Roku... :) Pozdrawiam

      Usuń
    3. Polecam to z orzeszków ziemnych, można w razie czego jeść bez ryżu :D

      Usuń
    4. Hm, orzeszki ziemne brzmią nieźle. :)

      Usuń