czwartek, 3 maja 2012

bento goes out. 2


Majówka w tym roku wyjątkowo udana (tfu! tfu! tfu!, żeby nie zapeszyć), mimo że na łonach natury w wielkim mieście. :) Pogoda sprzyja wychodzeniu i nie wracaniu do domu, więc postanowiliśmy z L. zjeść mini lunch w parku. Od jakiegoś czasu już chomikowaliśmy prawdziwy kanadyjski syrop klonowy i w końcu nadarzyła się okazja, aby w ramach leniwego śniadania, a później nie mniej leniwego lunchu doskonale go wykorzystać. Świeżym dodatkiem była zielona sałatka z awokado, ogórka, rukoli, czarnych oliwek i fety z odrobiną octu balsamicznego i bazylii.


Dopełnieniem lunchu była wspomniana już przeze mnie zielona herbata z czerwonym pieprzem i jagoda. Tym razem, aby było jej więcej, przetransportowana w pandowym termosie, który nie jedno już przeszedł, co zresztą widać doskonale. Produkt co prawda chiński, a nie japoński, ale równie kawaii. Poza tym ma ogromną wartość sentymentalną i jest w mojej rodzinie od pokoleń. Co też widać. :) Zrewitalizownay nieco przez L. nadal służy.


O czarkach już kiedyś wspomniałam tutaj. Ten cudny prezent od M. sprawdza się także poza domem. :) Have a lovely day!

6 komentarzy:

  1. Idealne bento i genialny pomysł na naleśniki na wynos! Na pewno go skopiuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Naleśniczki wyglądają przepięknie! Moje bentusie nigdy nie chcą wyjść takie idealne :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy moje są idealne? Nie wiem, ale na pewno każdy bentuś ma swą moc. ;)

      Usuń
  3. cudne piknikowe bento! ta sałatka boska, bardzo mi się podoba no i te różowe miśki są równie słodkie i urocze jak pandy! termos muszę zakupić, bo jak widać przydaje się tu i ówdzie (oczywiście nie uda mi się kupić takiego kawaii termosu z pandami, no ale cóż, na beztermosiu i zwykły termos się przyda)
    Pozdrawiam
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki bardzo. :) Termos, szczególnie w sezonie piknikowym, jest niezastąpiony. Ja już myślę nad kolejnym, bardziej bento. :)

      Usuń