Jako że idea bentowania, czyli pakowania jedzenia do pudełka i spożywania poza domem, jest chyba stara jak świat i znana pewnie na całym świecie, także i w Pradze trafiliśmy kilka razy na bento. W kilku sklepach dostępne były typowe śniadaniówki, jakich i u nas pełno. Z gadżetami już gorzej - poza butelkami na wodę nic nie znaleźliśmy.
Śniadaniówki w galerii handlowej
Japońskie bento boxy
W jednym miejscu, w JAPA Foods, było już trochę lepiej, ale nic dziwnego skoro to japoński sklep. Dostępnych było kilka zestawów marki GLIT&BRILLA, co prawda po cenie dużo wyższej niż w Japonii, ale jak się nie ma, co się lubi... A także trochę gadżetów - pałeczki, ręczniczki, pudełeczka na sosy i dodatki. Bez rewelacji.
Piknikowanie-bentowanie na Hradczanach
Skoro shopping mało udany, jeśli chodzi o bento, postanowiliśmy na pocieszenie bento zjeść. :)
Przed wyjazdem do Pragi, jak zwykle, zrobiłam mały research i znalazłam miejsce, gdzie można zjeść bento. Miyabi, japońska restauracja, którą za pierwszym razem trochę trudno znaleźć, okazała się być strzałem w dziesiątkę. Ładnie urządzona, bez zbędnych dekoracji, a część restauracji odtwarza te prawdziwe japońskie wnętrza - są tatami, poduszki (zabuton), siedzi się na podłodze bez butów przy niskich stolikach, a przestrzeń dodatkowo dzielona jest shōji. Od razu wiedzieliśmy, gdzie chcemy usiąść. :)
Menu jest w języku czeskim i angielskim, dodatkowo dostajemy menu obrazkowe, w którym widnieje zdjęcie każdej, nawet najmniejszej, potrawy. Na jednej stronie same ōbenta, więc nie mieliśmy wyjścia. :) Na przystawkę dostaliśmy sashimi z łososia, które spałaszował L.
Wśród napojów są japońskie herbaty, piwa, jest sake, a nawet takie wynalazki jak Calpis. My jednak zdecydowaliśmy się na czeskie piwo. :) Zamówiliśmy dwa różne benta, które wyglądały tak:
Tori bento z kurczakiem teriyaki, pieczoną kaczką, sałatką z soją i groszkiem, ryżem i tamagoyaki.
Sake bento z pieczonym łososiem, pieczoną kaczką, rolkami z łososiem i awokado oraz szpinakiem.
Wszystko było smaczne i pięknie podane. Warto zaznaczyć, że Miyabi serwuje również ōbenta na wynos, ale z tej opcji tym razem nie skorzystalismy.
A na deser... Tiramisu z zielonej herbaty!
Malutkie, ale wystarczające na zakończenie posiłku i bardzo aromatyczne.
Miyabi nie należy do najtańszych miejsc, ale chyba do najlepszych - o czym świadczyć może fakt, że restauracja była w pełni zarezerwowana od godziny 17:00. Wszystko nam bardzo smakowało, aczkolwiek sushi jadaliśmy już lepsze. Obsługa na bardzo wysokim poziomie. To wszystko (jedzenie, obsługa, atmosfera) sprawiło, że bardzo przyjemnie spędziliśmy czas i na pewno jeszcze do Miyabi wrócimy będąc w Pradze. Irasshaimase!
Ale mocno zachciało mi się do Pragi po przeczytaniu tego posta! Niesamowite jest to Twoje zwiedzanie Japonii, bez względu na to, gdzie jesteś :)
OdpowiedzUsuńPragę uwielbiam bez względu na "skośne" miejsca, ale to szukanie Japonii jest w pewnym sensie rekompensatą za to, że nie mogę TAM pojechać kiedy tylko zechcę... A przy okazji to świetna zabawa.:)
Usuń